piątek, 6 czerwca 2014

Prolog

- Clarisso, chodź na kolację. - głos Valentine'a rozległ się za drzwiami mojego pokoju. Westchnęłam ciężko.
                      Spojrzałam na swoje rude loki w lustrze. Ugładziłam je ręką. Nic, nadal nie chciały się ułożyć.
- Clarisso.. - ton głosu się zmienił. Był ponaglający i zimny.
- Zaraz ! - krzyknęłam. - Nie mogę się w spokoju przyszykować ?
- Za pięć minut widzę cię w jadalni. - usłyszałam jak schodzi bez pośpiechu po schodach.
                      Jak zwykle musiałam założyć suknię wieczorową i do tego buty na obcasach. Kolacja. Najgorsze, według mnie, słowo w tym domu. Zawsze oznaczało spotkanie całej rodziny w jadalni przy stole, wspólne zjedzenie posiłków, którym towarzyszyły wymiany zdań Valentine'a i Jocelyn. Mój brat - Sebastian - również nie lubił wspólnego jedzenia. Wolał siedzieć w swoim pokoju i snuć plany jak zapanować nad światem, chociaż ostatnio mu trochę z tym przeszło. Jednak nie całkowicie.
                      Wzięłam do ręki długą, zwiewną czarną sukienkę, którą zakładałam na różne uroczystości. Zdjęłam szarą koszulkę, spodnie i buty. Cisnęłam je w kąt łazienki. Włożyłam na siebie sukienkę, zapięłam z boku suwak i założyłam pod kolor buty.Spojrzałam na swoje odbicie. Przez białą skórę na twarzy, szyi, rękach wyglądałam okropnie. Cała blada, rude włosy, ubrana na czarno. Jednym słowem : trup. Uczesałam włosy w wysoki kucyk i wyszłam z pomieszczenia.
- Nienawidzę kolacji.. - warknął Sebastian siedząc na moim łóżku. Nie słyszałam jak wchodził do pokoju, ani jak otwierał drzwi. - Nienawidzę tych ich rozmów o naszej przyszłości, o Clave, o demonach i innych Nocnych Łowcach. Idiotyczne.
                      Przyznam. Wyglądał idealnie, nie ślicznie,lecz idealnie. Koszula niedbale zarzucona na ciało, czarne spodnie i wojskowe buty. Białe, lekko zmierzwione włosy, czarne oczy, ze srebrem wokół źrenicy. Jego styl bycia, ironiczny, zimny, obojętny na losu innych osób. Liczyła się tylko władza. Czasami żałuję, że jest tylko moim bratem, a nie kimś więcej.. Odrzuciłam tę myśl. Usiadłam obok niego i położyłam się na łóżku, nie zważając na materiał z jakiego wykonana była sukienka. Podobno łatwo się gniecie. Pieprzyć to.
- Nienawidzę żadnych posiłków z całą rodziną, sukienek i wysokich obcasów. Nienawidzę myśli, że kiedyś będę musiała się z tobą rozdzielić, że kiedyś będę musiała od ciebie odejść. Sebastianie, nie chcę życia bez ciebie. - poczułam jak pod jego ciężarem ciała ugniata się materac, przytula mnie i całuje w czoło, mówiąc.
- Nie zostawię cię, Clarisso. - przytuliłam się do niego mocniej. Nasze ciała pasowały do siebie idealnie, jakby były jednością.
                      Leżeliśmy tak przez kilka minut. Jako pierwszy odezwał się mój brat.
- Powinniśmy już iść. Valentine nie będzie zadowolony z naszego spóźnienia. Jednak dom Morgenstern'ów utrzymuje dyscyplinę. - wymruczał i z gracją wstał z łóżka, spojrzał na mnie i wyciągnął rękę, którą złapałam. Jednym ruchem stawił mnie na nogach. Miałam rację. Sukienka była cała pognieciona, ale to już nie mój problem. I tak jej nie lubiłam. - Chodźmy już. - ponaglił mnie.

^^^

- Spóźniliście się. - Valentine siedział na skórzanym krześle z kielichem w ręku. - Siadać. - rozkazał chłodnym tonem.
                      Opadłam ciężko na krzesło. Sebastian usiadł obok mnie i wywrócił oczami. Jego usta powiedziały bezgłośnie zaraz się zacznie..
- Valentine ma do Was pewną sprawę, jaką jest.. - zaczęła Jocelyn, ale jej mąż gwałtownie przerwał jej wypowiedź.
- Spóźniliście się, to jest pierwsza rzecz. Dlaczego ? Druga sprawa, musimy porozmawiać. I to poważnie. Ale zacznijmy od wytłumaczenia pierwszej rzeczy. Więc dlaczego ?
- Przytulaliśmy się. - mruknęłam i spuściłam wzrok na blat stołu.
                      Usłyszałam szuranie krzesła. Sebastian wstał i zmierzył wzrokiem rodziców, uderzył pięścią w stół i wyszedł z gracją z jadalni. Wiedziałam dokąd pójdzie. Park, jedyne miejsce gdzie może przemyśleć swoje sprawy.
- Co to ma znaczyć ?!- krzyknął Valentine, ale wybiegłam z pomieszczenia.
- Wytłumacz to wszystko ! Wracaj ! - krzyknęła za mną Jocelyn.

^^^

                      Rozejrzałam się po parku, lecz nie mogłam nigdzie znaleźć swojego brata.
- Gdzie jesteś, Sebastianie ? - zapytałam cicho, a po moim policzku poleciała łza. Płakałam rzadko, prawie wcale, ale kiedy w grę wchodził mój brat.. Płakałam. Naprawdę się o niego martwiłam. Poczułam czyjąś zimną rękę na ramieniu. Krzyknąłem.
- Clarisso, to ja.. - wyszeptał mi do ucha Sebastian, objął mnie z tyłu i przytulił się do mojego ciała. - Spokojnie.
- Dlaczego tak zareagowałeś na to, że powiedziałam Valentine'owi i Jocelyn o tym, że się przytulaliśmy ? 
- Nie chcę, żeby oni wiedzieli o takich sprawach między nami. - odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego czarne oczy. Nadal mnie obejmował. - Valentine.. - pokręcił głową.
- Dlaczego ?
- W ich oczach powinniśmy być jak brat i siostra, jednak.. Clary, kocham cię. Kocham cię tak naprawdę, nie jak brat siostrę, inaczej. Zupełnie inaczej.. - wyszeptał.
- Sebastianie.. - zaczęłam, ale pocałował mnie w usta. Dobrze, czekałam na ten moment od zawsze. Jego ciepłe usta, musnęły moje. 
- Nie chce być dłużej twoim bratem. Chce być kimś więcej. Nocnych Łowców nie obchodzi DNA. Możemy być razem.. Oczywiście jeśli chcesz.. - wyszeptał w moje usta.
                     Zamarłam. To było moje marzenie, kochałam go jako brata i kochałabym go jako zupełnie inną osobę.
- Johnatanie.. - zaczęłam i gwałtownie przerwałam, ponieważ nie widziałam co wykrztusić dalej. Nie wiedziałam kompletnie nic. Pustka. - Valentine, Jocelyn.. - wymieniłam imiona rodziców, a chwilę później spuściłam głowę i zaszlochałam.
- Ucieknijmy. - zaproponował i uniósł mój podbródek dwoma palcami.
- Nivy gdzie ? - zapytałam słabo, ale wytrzymałam jego wzrok.
- Do Instytutu. Wiem, że może to nie jest odpowiednie miejsce dla dzieci Morgenstern'ów, ale nie mam innych pomysłów. Proszę zrób to dla mnie i zapomnij o Valentinie, Jocelyn, tamtym domu.. Bądźmy tylko my. Ja i ty. - wolną rękę ujął mój nadgarstek i spojrzał w oczy. - Co sądzisz o panowaniu nad tym światem ? Sebastian i Clarisso Morgenstern, Nocni Łowcy, którzy objęli władzę nad światem, rozsypaliby Clave a każde domy byłyby po ich stronie. Brzmi ładnie, prawda ? - zapytał rozmarzony.

_________________________________________________________________________________

Pojawił się Prolog, mam nadzieję, że sie spodoba. Prosiłabym o wasze komentarze dotyczące posta i co sądzicie na ten temat. Dziękuję i pozdrawiam <3

8 komentarzy:

  1. kocham ten blog!!!!!
    zapraszam na mój też o clary i jonathanie...
    proba-zlota-jest-ogien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne <3 Czekam na następną część *-* Napisz ją jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytaj tekst jeszcze raz, ponieważ jest kilka literówek. Przecinków też brakuje w niektórych miejscach.
    Poza tym zauważyłam bardzo ważny błąd. Raz piszesz Sebastian, a raz Jonathan. Sebastian jest ogólnie błędne, ponieważ to była tylko przykrywka Jonathana ;)

    Dobra, błędy wskazałam. Dużo o treści powiedzieć nie mogę, gdyż to dopiero pierwsza notka. Tak więc czekam na kolejną ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że pomysł dość zaskakujący, jako że po wszystkich wydarzenia TMI nie widzę tej dwójki razem, ale mimo wszystko chętnie przeczytam, jaki jest twój zamysł na tę historię.
    To dopiero prolog, więc dużo nie mogę powiedzieć, poza zdziwieniem, które już wyraziłam, ale... mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach wyjaśnisz, w jakim momencie dzieje się wszystko i jak do tego doszło. Co z Jace'm, Simonem, Luke'iem i innymi?
    Chciałabym cię poprosić też o nieco więcej opisów, które pozwoliłyby nam poznać lepiej bohaterów. Jaki stosunek ma Clary do sytuacji w domu, do ojca, do matki, do brata, czy czuje to samo co on, na pewno wiesz, o czym mówię :)
    To uczyni historię jeszcze bogatszą :)
    Jak już mówiłam, intryguje mnie pomysł, ciekawi mnie, w jaki sposób to poprowadzisz. Przeczytaj rozdział jeszcze raz i zwróć uwagę na przecinki i literówki :)
    Aha, tak na marginesie, odnośnie Sebastiana/Jonathana, używanie imienia Sebastian, moim zdaniem błędem nie jest. W Mieście Niebiańskiego Ognia właśnie w ten sposób się do niego zwracają, no poza królową faerie.
    Dodaję do obserwowanych, a gdybyś była zainteresowana, ja również piszę odpowiadanie o Nocnych Łowcach, tyle że na podstawie Mechanicznych Maszyn.
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej. Trafiłam na twojego bloga przypadkowo. Jak zobaczyłam ze tematyka Darów anioła to oczywiście musiałam przeczytać. Hahah nie mogę przestać się śmiać. Jestem właśnie po przeczytaniu 5 części DA i tam prawda była taka scena między Clark a Sebastianem która prawie pochodziła pod gwałt. Nie spodziewałam się ze ktoś wpadnie na pomysł by zrobić z nich prace. Taka parę, na serio. Ciekawy pomysł. Czekam na różnym sytuacji na rozdział pierwszy. Buziaki :*
    P.S poinformowała byś mnie o rozdziale? Byłabym wdzięczna ^^

    OdpowiedzUsuń