- Wyglądasz ślicznie. - wymsknęło mi się patrząc wielkimi oczami na dziewczynę, która naprawdę była oszałamiająca.
- Dziękuję. - zaśmiała się i pociągnęła mnie za rękę do szafy, w której były, o dziwo rzeczy, biorąc pod uwagę fakt, całego jej pokoju zawalonego różnymi materiałami. - Chcemy aby twój Jace…
Przerwałam jej czerwieniąc się.
- On nie jest mój. - przygryzłam wargę poprawiając opadający ręcznik.
- Będzie twój. - puściła mi oczko i popchnęła w głąb garderoby, zapalając światło.
- Ale ja nie chcę! - przeczesałam nerwowo włosy a przed moimi oczami pojawił się Sebastian. Zachłysnęłam się powietrzem.
- Clary? Wszystko w porządku? - spytała Izzy kładąc swoją dłoń na moim nagim ramieniu.
Czy ona go naprawdę nie widziała? Spojrzałam szybko na chłopaka, który stał obok niej cały rozpromieniony trzymając ręce na piersi.
- Tak, jasne. - uśmiechnęłam się sztucznie. - Idź i mi coś wybierz, a ja może tutaj poczekam?
- Okay. - odwróciła się i weszła w głąb pomieszczenia zostawiając mnie samą ze swoim diabolicznym bratem.
Poprawiłam zdenerwowana materiał, który okrywał moje ciało.
- Jak to możliwe, że ona cię nie zobaczyła? - wysyczałam.
- Masz bardzo śliczną przyjaciółkę. - jego oczy zabłyszczały, a po chwili westchnął i odpowiedział mi na pytanie - Czary, kochanie.
Podszedł do mnie i uniósł mój podbródek tak, abym spojrzała mu w zimne oczy.
- Jeśli ją dotkniesz to cię zabiję. - warknęłam.
- Nie było mnie przez 2 godziny, co się stało z moją siostrzyczką, która nigdy się w taki sposób nie zachowywała? - uniósł jedną brew w geście zdziwienia, odwrócił się i usiadł na fotelu, który nie wiadomo skąd tutaj się pojawił. Założył nogę na nogę i oparł podróbek o rękę, spoczywającą na oparciu. - Nawet gdybym chciał z nią coś zrobić to i tak bym nie mógł, bo coś łączy mnie z tobą. A mówiąc „coś” mam na myśli związek. - przygryzał wargę patrząc wyzywająco na mnie. - A tak w ogóle, to ładny strój.
Chciałam mu już coś odpowiedzieć, kiedy usłyszałam dźwięk obcasów uderzających o panele, a po chwili w pokoju zjawiła się Isabelle trzymająca w ręku czarne,skórzane i obcisłe spodnie oraz pod kolor gorset ze zdobieniami z koronki. W drugiej ręce trzymała natomiast kozaki z bardzo wysokim obcasem.
- Ona mnie nie widzi ani nie słyszy, nie martw się księżniczko. - Sebastian odezwał się ze swojego miejsca, poprawiając się na fotelu.
Postanowiłam go zignorować, wiedząc, że Isabelle zauważyłaby moje inne zachowanie.
- Uhm, Izzy? Nie uważasz, że to - wskazałam na buty - może mnie zabić? - uniosłam brew.
Długowłosa zaśmiała się tylko i wręczyła mi rzeczy do rąk.
- Myślę, że dasz sobie w tym radę. Nie w takich chodzę na co dzień. - wskazała na swoje 20 centymetrowe szpilki.
- Ale ja nie jestem tobą, Isabelle. - szepnęłam.
Nie byłam nią i nigdy w życiu nie stałabym się jak Isabelle Lightwood. Ona była piękną, odważną, silną kobietą, która łamała każde męskie serce jak za pstryknięciem. We wszystkim wyglądała idealnie, a ja musiałam mierzyć rzeczy po tysiąc razy aby znaleźć jedną która będzie do mnie pasować. Była idealna, a ja byłam zwykła. Westchnęłam.
- Jesteś piękna. -uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. - Zostawiam cię tutaj abyś mogła się przebrać, a później przyjdź do mnie i cie umalujemy, okay?
Kiwnęłam głową i przytuliłam do siebie ubrania.
- Będę w łazience jakbyś mnie szukała. - powiedziała po czym wyszła zamykając za sobą drzwi.
Spojrzałam na Sebastiana i uniosłam brwi. On chyba nie myśli, że będę przebierać się przy nim. Chłopak oderwał wzrok od swoich dłoni i spojrzał na mnie.
- Nie przeszkadzaj sobie. Widziałem cię w każdym wydaniu, więc.. - machnął ręką w moją stronę - ubieraj się.
Uniosłam brwi patrząc na niego.
- Nie zgwałcę cię, przecież. - przewrócił oczami. - Chociaż nie wiem czy chęć do stosunku, można nazwać gwałtem.
- Jonathanie! - wykrzyczałam na co on tylko się wyszczerzył i wzruszył ramionami.
- Ubieraj się już. - powiedział tym razem nieco łagodniej i odwrócił się do mnie plecami.
Odeszłam od niego na kilka kroków i rozwiązałam ręcznik, który opadł bezszelestnie na panele. Założyłam szybko czarną bieliznę, po czym włożyłam z trudem obcisłe spodnie, gorset oraz starając się nie przewrócić zasunęłam zamek kozaków. Czułam się dość nie komfortowo w tak wyzywającym stroju, ale widocznie tak musiało być. Izzy również, z tego co dało się zauważyć, nie posiadała, żadnego innego stroju oprócz tych rzeczy których nosiła, czyli obcisłych i krótkich sukienek, które z całą pewnością mogły uchodzić za tunikę, czy drugą skórę. Zamknęłam oczy i po dłuższej chwili powoli je otworzyłam.
- Możesz już patrzeć. - westchnęłam cicho próbując obciągnąć gorset.
Sebastian nic nie odpowiedział tylko podszedł do mnie, przytulając mnie od tyłu, co robił naprawdę rzadko. Przygryzłam wargę a moje mięśnie napięły się. Chłopak wykonał jakiś ruch dłonią a przed nami pojawiło się duże lustro w złotej ramie z bogatymi zdobieniami. Spojrzałam na swoje odbicie i otworzyłam ze zdziwienia buzię, ponieważ tak ubrana zupełnie nie przypominałam siebie.
- Jesteś równie piękna, jak Isabelle, Clary. - wyszeptał mi do ucha obejmując jednocześnie mocniej w pasie. - Nawet nie myśl, ze tak nie jest, ponieważ jesteś naprawdę piękna. - pocałował mnie delikatnie w policzek po czym zsunął usta na linię szczęki i szyję, na co przez moje ciało przeszły dreszcze.
Odwrócił mnie do siebie i spojrzał w oczy.
- Odwiedzę cię jeszcze dzisiaj. - pocałował mnie i po chwili zniknął wraz ze wszystkimi rzeczami, które pojawiły się w pomieszczeniu podczas jego pobytu.
Nadal lekko oszołomiona jego wizytą oraz ostatnim wypowiedzianym zdaniem wyszłam z garderoby, nie fatygując się już nawet aby zamknąć za sobą drzwi. Nie miałam spuchniętych ani zaczerwienionych ust, więc na szczęście, Izzy niczego nie zauważy i nie będzie zadawać nie potrzebnych pytań na które pewnie odpowiedziałabym dość kiepskim kłamstwem.
Zapukałam do łazienki mając nadzieję, że nadal tam przebywa i nie pomyliłam się, ponieważ po chwili drzwi zostały otworzone przez Nocną Łowczynię.
- Wyglądasz naprawdę super! - uśmiechnęła się cała rozpromieniona i pociągnęła mnie w stronę toaletki, gdzie posadziła gwałtownie na krześle i odwróciła w swoją stronę. - Jace padnie jak cię zobaczy.
- Czy możemy przestać o nim choć na chwilę gadać? Proszę? - wzdrygnęłam się na widok dziewczyny, która przybliżała szczoteczkę od tuszu do mojej twarzy.
- Przepraszam. - westchnęła i zajęła się moimi rzęsami, które po dłuższej chwili, a mianowicie dwóch minutach, ponieważ z nudy zaczęłam liczyć czas, stały się długie, czarne oraz bardzo gęste, jednym słowem - idealne. Zawsze o takich marzyłam, a Isabelle udało się spełnić to marzenie, choć na jakiś czas.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i chciałam już wstać, ale dziewczyna mnie powstrzymała pokazując czerwoną szminkę, która była w podobnym odcieniu do tej co miała na ustach. - Długo jeszcze będziesz mnie tak męczyć? - zaśmiałam się zakładając nogę na nogę, aby było mi wygodniej siedzieć.
- Nie, ta szminka to będzie ostatnie etap.
Pięć minut później byłam już całkowicie gotowa i stałam przed lustrem razem z Isabelle przeglądając się ostatni raz przed wyjściem na imprezę, na której powinniśmy zjawić się za jakieś czterdzieści minut, ale widocznie dziewczynie się nie śpieszyło. Pewnie wyznaje zasadę im później, tym ważniejszą jesteś osobą.
- Gotowa? - spytała poprawiając już i tak idealnie ułożone kruczoczarne włosy.
Pokiwałam głową i wyszłam z pokoju. Zaczekałam, aż Izzy do mnie dołączy po czym razem zeszłyśmy na dół do salonu aby spotkać się z resztą i razem wyjść.
Kilkanaście minut później dołączył do nas Jace razem z Aleckiem idącym za nim niczym cień. Ten ostatni miał podkrążone oczy, jakby nie spał przez całą noc, oraz cztery razy więcej run na ciele niż Jace i Isabelle razem wzięci.
- Możemy już iść czy jeszcze macie zamiar coś robić? - spytała dziewczyna opierając prawą rękę na swoim biodrze i patrząc przenikliwym spojrzeniem na dwójkę Parabatai.
Jace uniósł wzrok, dając spokój już podłodze i chcąc spojrzeć na swoją siostrę, przesunął wzrokiem po całym moim ciele, a ja poczułam jak moje policzki robią się czerwone. Jak ja nienawidziłam tego uczucia! Widocznie chciał coś powiedzieć, lecz tylko otwierał usta i je zamykał jak ryba, potrzebująca tlenu. Przez chwilę nikt się nie odzywał, Isabelle jedyna się uśmiechała całkowicie zadowolona ze swojego efektu oraz tego, że udało się jej uciszyć Jace’a choć na jakiś czas. Kilka sekund później odezwał się ciemnowłosy.
- A jej numer telefonu wisi na ścianie w kiblu. - warknął Alec i potrącając mnie i Jace’a wyszedł z Instytutu trzaskając potężnymi drzwiami.
____________________________________________________________________________________________________________________________
Przepraszam za tak cholernie długą nieobecność na tym blogu. Chciałabym Wam to jakoś wynagrodzić, może kolejnym rozdziałem jeszcze w tym tygodniu? Co wy na to? :) Możecie być również ze mnie dumni, ponieważ napisałam ten rozdział w jakieś 3-4 godziny wraz z przerwami (stoczyłam wtedy wielką bitwę z kotem o gumkę do włosów, poogarniałam gładzik na laptopie i zmieniłam tapetę, hah). Nie wiem czy to przez playlistę którą sobie stworzyłam (JB,1D,5SOS itd.), czy też przez brak internetu, bo nie korcił mnie Facebook, Instagram, Twitter czy Ask.fm i pisało mi się szybciej, czy też przez was moi czytelnicy, że należy wam sie w końcu nowy, lepszy, od poprzedniego, rozdział, który <mam nadzieję> przypadnie wam do gustu i będziecie chętnie go komentować i czekać na ciąg dalszu jednocześnie zadając sobie pytanie - co się będzie dalej działo? Czy Clary i Sebastian sie spotkają? A jeśli tak to jak to będzie wyglądać? I na to każde pytanie dowiecie się w każdym następnym rozdziale, który mam nadzieję, również się wam spodoba i będziecie je mile czytać.
Biorąc pod uwagę fakt, iż były już Święta, Sylwester oraz Nowy Rok chciałabym wam złożyć lekko spóźnione życzenia : spełnienia najskrytszych marzeń, szczęścia, ponieważ chcąc czy nie chcąc jest ono ważne, żeby nikola dodawała częściej rozdziały a nie raz na 6563292915634 lat. Aby ten rok 2016 okazał się lepszy od tych poprzednich. I cóż… Miłości! Oh, podostawajcie się jeszcze do wymarzonych szkół!
Kocham Was i dziękuję, za każde pojedyncze wyświetlenie na moim blogu. Naprawdę również nie wiem jak mam wam dziękować, za tak duży licznik, za tak dużo komentarzy, oraz o tym, że nie zapomnieliście o mnie oraz moim blogu i codziennie go odwiedzacie w celu sprawdzenia czy nie ma czasem nowego rozdziału. Pomimo tego, że nie jestem jakaś idealna w pisaniu opowiadań i takich tam rzeczy, dziękuję wam za wsparcie i za to, że mam dla kogoś pisać, ponieważ lubicie historię, która się tutaj właśnie tworzy.
Będę wam nawet dziękować i miliard razy, ale i tak nie spłacę długu za to co dla mnie robicie. Jesteście naprawdę kochani i dziękuję za to, że was mam!
Chciałabym również wpleść jakąś nową postać, która zupełnie nie pojawiła się w książkach, ale jak na ten moment nie mam żadnego pomysłu. A wy co o tym sądzicie? Odpowiedzcie w komentarzach, okay? :)
Jeszcze z racji tego, że jest 2016 rok i jak wiadomo wielka oczekiwana chwila na serial… Jak go oceniacie? Wolicie starą<filmową> osadę czy może tak samo jak ja nową<serialową>? Jedyne co bym zmieniła to Magnusa, ponieważ Godfrey był idealny do roli tego czarownika!
O jezu, hah. Już się za dużo rozpisałam, a miała być to krótka notatka. No cóż nie zawsze idzie tak jak się chce, ale mam nadzieję, że długość tego rozdziału Was zadowoli (choć pisząc go nie mam pojęcia ile zajmie miejsca, ponieważ tworzony był w notatkach) a co do długości notatki… Przeczytacie chociaż jakieś tam moje słabe życzenia. I jeszcze - rozdział nie był sprawdzany, więc za błędy ortograficzne, literówki czy błędy w znakach interpunkcyjnych czy co tam jeszcze znajdziecie bardzo przepraszam!
Kocham Was i dziękuję, za każdą poświęconą sekundę! xx