wtorek, 16 sierpnia 2016

Rozdział 9

                      Jest piękny. - odparł Magnus po kilku minutowej niezręcznej ciszy, nadal wpatrując się w widoki przez okno. 
- Widok? - spytałam wyrwana z myśli o Sebastianie i o moim aktualnym uczuciowym położeniu.
                      Mężczyzna zaśmiał się krótko kręcąc głową na znak, iż to jednak nie to obudziło w nim ten zachwyt.
- Bardziej miałem na myśli Aleca. - mruknął odsuwając się od okna i siadając naprzeciwko mnie na skórzanym, wielkim fotelu. 
- Uhm, nie w moim guście. - stwierdziłam bawiąc się palcami. 
- Clary, przyszłaś tutaj po to aby odegnać swoją uwagę od Jace'a, dlaczego?
                      Dlaczego chciałam to zrobić? Ponieważ go nienawidziłam, a zdecydowanie zajmował za dużo myśli w mojej głowie. Chciałam zająć się sprawami związanymi z Sebastianem a nie panem Jestem Największym Dupkiem Na Świecie. 
- Nie wiem. - skłamałam, ponieważ kurde nie chcę aby każdy wiedział co dzieje się w moim sercu i mojej głowie.
,,Kochasz go''
- Nie, nie kocham go. - warknęłam i po chwili  zdałam sobie sprawę, że powiedziałam to na głos. Kompletnie nie wiedziałam dlaczego i co przed chwilą się zadziało w moich myślach, że pozwoliły sobie na te słowa. Potrząsnęłam głową. - On nie jest w moim typie, nienawidzę go. 
- Posłuchaj. Przez całe moje życie przewijało mi się bardzo dużo romansów. Z kobietami jak i mężczyznami. Z jednymi było łatwiej, a z drugimi musiałem się naprawdę napracować aby cokolwiek osiągnąć. Nienawidziliśmy się, ale ja starałem się to oddalić. Wiesz...
                      Przerwałam mu.
- Tak, doskonale wiem co masz na myśli. Chciałeś powiedzieć, że się nienawidziliście, ale po pewnym czasie wszystko się naprawiło i byliście razem.
                      Magnus pokiwał rozpromieniony głową, uśmiechając się do dziewczyny. 
- Nie. Nie mam zamiaru kiedykolwiek być z Jace'em. Nie interesuje mnie. Nawet go nie lubię, Magnusie. 
                      Westchnął.
- Ty mu powiesz, czy ja mam to zrobić? - spytał klękając przed moimi kolanami i opierając swoje dłonie na moich udach. Zauważyłam, że miał pomalowane paznokcie, ale już tego nie skomentowałam. 
- Co? Komu? Magnusie? O co tutaj chodzi?
                      Nie odpowiadał. Gwałtownie wstałam.
- Komu co powiesz? - warknęłam.
                      Czarownik tylko westchnął.
- Jace mi zapłacił, za to abym się dopytał czy coś do niego czujesz,
- Przepraszam, ale co? Gdzie on jest?
- Nie wiem Clary i nawet nie próbuj zrobić tego co myślę.
- Oczywiście, że nie. Ja tylko  z nim porozmawiam i mu powiem to co chciał wiedzieć. - powiedziałam otwierając drzwi.
- Nie rób nic głupiego, Clarisso. - usłyszałam głos Magnusa zanim drzwi zdążyły się zamknąć.
                      Podczas mojej nieobecności w domu czarownika zjawiło się jeszcze więcej ras, a impreza została rozkręcona chociażby przez wampiry których było tutaj najwięcej. Ciekawe dlaczego? Przeszłam cały parter ale nie znalazłam Jace'a. Jedyne na co mogłam liczyć w tym momencie to jakieś durne zaczepki wysyłane mi przez wampira stojącego przy barze. Zignorowałam go, ponieważ nie miałam ochoty na żadne gierki czy rozmowy. Aktualnie pragnęłam znaleźć Jace'a i raz na zawsze mu coś wyjaśnić. Może za którymś razem dotarłoby coś do tej jego pustej, blond główki.
                      W tłumie dostrzegłam Isabelle, która rozmawiała z Alekiem. Podeszłam do nich.
- Gdzie byłaś, Clary? - spytała mnie, unosząc swoją idealnie narysowaną brew.
- U Magnusa i dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy. - uśmiechnęłam się sztucznie. - Izzy, mam prośbę czy możesz powiedzieć Jace'owi aby przestał ingerować w moje życie i próbować zrobić wszystko abym się w nim zakochała? 
                      Kątem oka spostrzegłam jak Alec ucieka od nas oczami, przygryzając mocno wargę i wyłamując palce. Był zdenerwowany.
- Co? - zapytała zszokowana Iabelle. - Myślałam, że ty i Jace...
- To źle myślałaś. 
- Źle mnie zrozumiałaś. Jace mi powiedział, że to ty się w nim zakochałaś a nie na odwrót. 
- Serio? Naprawdę mógł już sobie to darować. - przeczesałam palcami włosami. - Jak go znajdziesz to mu powiedz, żeby się ode mnie odczepił. - warknęłam i zaczęłam iść w stronę drzwi wyjściowych. 


                                                                      *****


                      Chłodny, wieczorny wiatr owijał moją czerwoną twarz, kiedy zmierzałam w stronę Instytutu. W tym momencie nie chciałam nikogo widzieć, ani z nikim rozmawiać. To wszystko co zrobił Jace, nie pomagało mi ani trochę, ponieważ ciągle miałam słowa Magnusa w głowie. 
- To wszystko jest takie pomieszane. - szepnęłam spuszczając głowę i skręcając w ulicę na której była moja ulubiona kawiarnia czynna całą dobę. Otworzyłam drzwi i uderzył mnie mój ulubiony zapach, świeżo mielonej kawy. Odruchowo na moich ustach pojawił się lekki uśmiech. Było już po 22, a kawiarnia była zapełniona całkiem dużą ilością osób, których czułam na sobie wzrok, przez to jak wyglądałam. Westchnęłam i podeszłam do lady. - Poproszę Irish Coffe* na wynos.
- Mogę zobaczyć twój dowód? - odezwał się głęboki męski głos. Spojrzałam na mężczyznę, który własnie mnie obsługiwał. Miał czarne włosy do ramion i zadziorny uśmieszek.
- Tak, jasne. - mruknęłam i wyciągnęłam z torebki swój dowód i mu podałam, udowadniając, że kilka dni temu skończyłam 18 lat. Chłopak z powrotem oddał mi plastikowy dokument i zajął się robieniem kawy. 
                      Oparłam się o ladę, wychodząc z kolejki, aby nie robić iluzji dłuższej kolejki. Usiadłam na krześle barowym i oparłam brodę o rękę, bawiąc się jednocześnie cukrem, który wyjęłam z pojemniczka. Chwilę póżniej dostałam dużą, kawę. 
- Dziękuję ci bardzo. Ile?
- 8 funtów. - odpowiedział chłopak, na co podałam mu wyznaczoną sumę i upiłam łyk mocnej kawy. - Ciężki dzień, a raczej ciężka noc, co?
                      Spojrzałam na niego spod kawy i wzruszyłam ramionami.
- Można tak powiedzieć. - wstałam z krzesła. - Dzięki za kawę. - powiedziałam i wyszłam z kawiarni zatrzaskując za sobą drzwi. Skupiałam się na tym aby idąc i popijając napój z kubka nie potknąć się lub nie oblać. Albo to i to. Na ulicy było całkowicie ciemno i pusto, jedyne co dało się usłyszeć to stukanie moich obcasów o płyty chodnika. 
                      Dziesięć minut później wchodziłam już po schodach do swojego pokoju w Instytucie. Ten dzień bez obaw mogłam zaliczyć jako jeden z gorszych w moim życiu, a to wszystko przez jednego chłopaka, który nie może sobie mnie darować. 
                      Zdjęłam buty i rozebrałam się do samej bielizny, po czym ubrałam się w piżamę i poszłam zmyć makijaż i się wykąpać.

*****

                      Godzinę później wychodząc z łazienki zobaczyłam na swoim łóżku siedzącego Sebastiana.
- Mógłbyś chociaż czasem informować mnie o swoich wizytach, a nie przychodzić kiedy żywnie ci się podoba. - warknęłam w jego stronę zasłaniając okna bordowymi zasłonami. 
- Co ty taka wyszczekana się zrobiłaś? - zauważył unosząc brew.
- Nie twój interes. - przewróciłam oczami. - Nie chcę nikogo widzieć, czy możesz wyjść? - wskazałam drzwi i dałam mu sugestywny gest, że powinien jednak stąd wyjść i zostawić mnie zupełnie samą.
- Nie, nie mogę? - prychnął śmiechem i położył się na pościeli, wkładając ręce po głowę i przymykając oczy. Jego obcisła koszulka w tym momencie strasznie podkreślała mięśnie jego brzucha i to było coś pięknego dla moich oczu. 
                      Podeszłam do drzwi i przekręciłam w nich klucz, aby nikt nie wchodził mi już do pokoju. 
- Więc zechcesz mi powiedzieć po co tutaj przyszedłeś? - westchnęłam siadając obok niego po turecku. Miałam idealny widok na jego lewy profil i dosłownie każdy cal pięknej, bladej twarzy.
- Nie mogę już odwiedzić swojej ukochanej siostry? - uniósł do góry delikatnie kącik ust. - Wiem, że się na mnie patrzysz, Clary.
- Nie patrzę się na ciebie. - obroniłam się szybko, na co Sebastian jeszcze bardziej się uśmiechnął i otworzył oczy. 
- Mówiłem, że się patrzysz.- zaśmiał się.
- Jakbyś miał z tym jakiś problem. - przeczesałam nerwowo włosy. - I wracając, nigdy nie przychodzisz do mnie w odwiedziny od tak, więc musisz coś ode mnie chcieć. - spojrzałam na niego.
- Nie znoszę, kiedy masz rację. - mruknął po czym wziął moją rękę i zaczął się nią bawić. - Więc jest pewna sprawa, do której jesteś mi potrzebna.

_______________________________________________________________

Okay więc, wow. Ponad 18 tysięcy wyświetleń! Naprawdę nie wiem jak mam wam za to dziękować! Jesteście wspaniali i cieszę się, że pomimo mojej nie obecności nadal wchodzicie na tego bloga i wbijacie wyświetlenia, jesteście niesamowici. Posiadanie takich czytelników, to cud, naprawdę. Wow. Jeszcze raz dziękuję wam bardzo. 

*irish coffe - kawa z dodatkiem whiskey